Top Social

Forma Galusa

Blog pełen pomysłów na dobrą formę.

Image Slider

Tyle ile chcę!

piątek, 31 marca 2017






Jakiś czas temu porzuciłem biegi miejskie. Przebiegłem 5 maratonów, kilkanaście połówek i wiele mniejszych biegów. Oczywiście wszystkie „treningowo”. Gdzieś coś pękło, wypaliło się i dalej już nic nie było.

Na szczęście życie nie lubi pustki i raz dwa znalazłem kolejną aktywność, która dawała mi satysfakcję. Gdzieś kiedyś powiedziałem, że jak coś robię to na maksa. I tak było z bieganiem. Doprowadziłem, swój organizm do stanu w którym jedni mówili o mnie biały Kenijczyk inni pytali czy ze zdrowiem u mnie ok? Chwilowa przerwa w biegach, zmiana aktywności i stylu życia szybko przyniosły wymierne efekty. Z 68 kilogramów przy 186 cm wzrostu zrobiło się 86, wzrost bez zmian.
Jak znajdę to wrzucę tu jakąś starą fotę!


Poza masą, wróciła również chęć do biegania. Ale innego, nienastawionego na maratony, czasy i przebiegnięte kilometry. Dziś na nowo odkrywam radość z założenia butów na nogi, wybiegnięcia z domu, przewietrzenia głowy i potruchtania po okolicy. To właśnie wtedy w mojej głowie następuje zmiana z toksyn, złych myśli na te dobre pełne pomysłów. Na przestrzeni lat jedno pozostało bez zmian. Aby czerpać przyjemność z biegania, musisz ubrać się tak aby nic cię nie denerwowało, nie szeleściło, drapało i uwierało a but musi być naturalnym przedłużeniem Twojej stopy.


Ostatnio założyłem nowe Reebok Harmony Road. Pierwsze buty Reebok do biegania docenione przez magazyn Runners World. Zakochałem się w nich od pierwszego wejrzenia już na ekranie komputera. Jestem wzrokowcem i lubię ładne rzeczy. Do wyboru mamy kilka wersji kolorystycznych, jednak mnie urzekły szaro pomarańczowe. Nie od dziś wiadomo, że najwygodniej chodzi się w butach do biegania więc zabrałem je ze sobą na kilka dni do Porto. Dziennie robiliśmy po jakieś 10 km. Stopa zupełnie tego nie odczuła. Było również biegane. Jak się sprawdziły nowe Reebok Harmony Road? O tym więcej w materiale video, który już niebawem.










Co mnie motywuje czyli jak zbieram cztery litery.

poniedziałek, 6 marca 2017


Mam tak jak każdy, z natury mi się nie chce. Ale nikomu o tym nie mówię bo po co. Hmm chyba właśnie podzieliłem się tą myślą. No ale tak już jest, najchętniej leżałbym do 9 w łóżku do 10 pił w nim kawę a później coś bym jeszcze zjadł. Jednak ŻYCIE pisze nieco inny scenariusz i kawa raczej jest w kuchni a z łóżka trzeba wyskoczyć około godziny 7. Większość znajomych ma mnie za kogoś kto tryska energią i myślą ,że mi to się chce tak z natury. Niekoniecznie, ja po prostu wyobrażam sobie zawsze to co będzie dalej, to mnie w jakiś sposób motywuje.

Stojąc ostatnio w korku zrobiłem sobie małe podsumowanie dotyczące tego co mnie motywuje do aktywności co powoduje, że idę na trening. Sprawa jest banalnie prosta. Jestem wzrokowcem i głownie to co widzę pcha mnie do przodu.

OGLĄDAM

Instagram to ogromna baza danych osób uprawiających sport z całego świata. Wystarczy wpisać interesujące nas słowo np. #running i już mamy setki tysięcy rozbieganych. Przeglądam te zdjęcia, podziwiam i już chce tak samo jak oni! Polecam tę metodę, naprawdę potrafi nakręcić czasem lepiej niż każda przedtreningówka.
                                   
CZYTAM

Raz w miesiącu wybieram się do salonu prasowego aby po raz kolejny przeczytać o tym jak mieć sześciopak w 6 tygodni, czy też jakich błędów nie popełniać biegając. Powiedzmy sobie szczerze, nikt nie jest w stanie co miesiąc wymyślać przełomowych treści do magazynów sportowych. Artykuły się powtarzają, emitowane są pod nowymi tytułami ze świeżymi zdjęciami. Ale to działa! Człowiekowi trzeba powtarzać w kółko to samo bo… zapomina. Mnie to nie przeszkadza, ja zapominam i za każdym razem czuje się na nowo natchniony na sześciopak. Dodatkowo siła magazynów to zdjęcia i tekst, czasem może zmotywować dwa razy bardziej niż sam instagram.



UBIERAM SIĘ

Czasem jak choinka na święta ale to wina producentów odzieży :-) Zresztą ja nie mam nic przeciwko kolorowym ciuchom sportowym. To prawda, że nowy outfit sportowy to zawsze dodatkowa moc do treningów. Tak już jesteśmy skonstruowani. Lubimy nowe i nic tego nie zmieni.



UCZĘ SIĘ

W pracy instruktora nawet jeżeli ta jest pasją zawsze może nadejść moment wypalenia zawodowego. Znów ten sam klub, znów te same zajęcia itd. Rutyna zabije każdego. Co zrobić aby ten sam klub i te same zajęcia zawsze były wyzwaniem? Ze swojego doświadczenia wiem, że pomagają wyjazdy na konwencje sportowe i maratony treningowe. Jeżeli nie mamy na to czasu, warto po prostu pójść jako uczestnik na zajęcia do innego instruktora, to mocno odświeża łeb. No i na koniec po prostu zapisywać się na różne kursy, które będą podnosiły nasze kwalifikacje. A jest w czym wybierać.



SPOTYKAM LUDZI!



Odkładam smartfona i jestem tylko z nimi! To już ostatni motywator ale mający największy potencjał. Nic nie doda tak energii i chęci jak drugi człowiek ,który przychodzi na zajęcia między innymi dla Ciebie . Chce z Tobą ćwiczyć, chce się czegoś nauczyć i chce być po prostu lepszym w tym co robi. Podnosi poprzeczkę z zajęć na zajęcia oczekując nowych wyzwań i Twojego wsparcia. To najlepszy motywator!


Zatem do zobaczenia :-)
            



Party hard czyli 527 Challenge

poniedziałek, 20 lutego 2017


Kiedyś witając nowych w towarzystwie chodziłem na imprezy, które kończyły się nad ranem.
Dziś... idę na trening :-) Tak właśnie wyglądało powitanie nowych ambasadorów #teamReebok
wybitnych polskich siatkarzy Andrzeja Wrony i Karola Kłosa.

Przy okazji przetestowałem kolekcję Active Chill i najnowsze buty Nano7. Technologię Activechill z której wykonany jest T-shirt poznałem już jakiś czas temu i daję mu 9 punktów na 10. Dlaczego nie 10? Bo jak wrzucę koszulkę do torby to się szybko gniecie :-) Oczywiście po chwili na ciele w magiczny sposób struktura wraca do stanu sprzed transportu. Najważniejsze w trakcie treningu jest to aby nic nam nie przeszkadzało. I tak jest w tym przypadku, nie myślisz o tym co masz na sobie, nie czujesz tego, nic ci nie przeszkadza, nie drażni i nie czujesz spływającego potu bo ten odprowadzany jest na zewnątrz. Po prostu możesz skupić się na treningu.

Buty. Naprawdę miałem ich na nogach setki. Mam też niełatwą sytuację, szeroka stopa przy czym jedna szersza od drugiej. Pisząc to wyobraziłem sobie ... ogra. Na szczęście nie jest tak źle. Ale tak jak w przypadku ubrań, masz nie myśleć o tym,że masz je na sobie. Muszą być naturalnym przedłużeniem, i stabilizatorem dla stopy. Jeżeli w Nano7 wybrałbym się pobiegać, szybko skończyłbym bieg. Ten model jest idealny do ... stania :-) i nie tylko. Bardzo twarda, sztywna podeszwa ustawia stopę na ziemi tak aby bez ryzyka wykonywać przysiady, wyrzuty i inne ćwiczenia wymagające twardego stąpania po ziemi. Przy okazji wewnętrzna część podeszwy ułatwia wspinanie się po linie. To nie koniec. Jako instruktor Spinning wielokrotnie powtarzałem na zajęciach, że jeżeli nie masz butów typowo rowerowych z zapięciem SPD, znajdź w szafie takie, które mają twardą i sztywną podeszwę. Nano7 spełniają ten warunek. W końcu na Crossficie mamy airbike ( to ten rower z wiatrakiem). 

Poniżej fotorelacja. Za zdjęcia dziękuję Mai Hutnik.

















Hippisi Fitnessu

poniedziałek, 13 lutego 2017



Przyjechali prosto z Zakopanego aby opowiedzieć o treningu naturalnym. Benita i Kamil nie przerzucają ciężarów, no może czasem tylko siebie. Stawiają na kondycję, wytrzymałość i mobilność Ciała. Posłuchaj audycji 4bieg o treningu naturalnym. Może to sport dla Ciebie?



Pod tym linkiem odsłuchasz rozmowę : http://bit.ly/2lbdTNW

Więcej o moich gościach znajdziecie na: http://www.treningnaturalny.com/

Poniżej próbka treningu w wykonaniu Benity i Kamila :-)




Odporność na haju

poniedziałek, 6 lutego 2017
fot. Sportografia.pl

Jedną z najprostszych i najbardziej naturalnych aktywności fizycznych jest bieganie. Już człowiek prehistoryczny przyzwyczaił nasze ciało do biegania. Najczęściej biegał za uciekającym jedzeniem. Niby banalne i dostępne dla każdego. Jednak choroby cywilizacyjne i styl życia człowieka w pewien sposób wypaczyły ten sport. Mam na myśli zdrowe stawy, zdrowe kolana, mocne więzadła i pozostałe składowe wpływające na komfort biegu. 

Czy zastanawialiście się co dzieje się w organizmie biegacza w trakcie krótkiej przebieżki?
Według naukowców po 30 minutowym biegu zaczynają w nas krążyć endokannabinoidy stymulujące i poprawiające nastrój.  W wersji roślinnej endokannabinoidy występują w marihuanie. Macie jeszcze jakieś pytania? :-) I to za darmo i legalnie!

Do tego wszystkiego dorzucamy jeszcze porcję endorfin i banan na buzi murowany. Mam złą wiadomość dla spacerowiczów, niestety tempo spacerowe nie odpali darmowego haju. Trzeba przyśpieszyć.

W sumie to powszechnie znane informacje dla wtajemniczonych biegaczy. Ostatnio wpadłem w posiadanie książki "Jak nie umrzeć przedwcześnie" autorstwa Michaela Gregera. Wybieramy sobie jedną chorobę cywilizacyjną, otwieramy na odpowiedniej stronie i czytamy co jeść aby do niej nie doprowadzić. Proste co? 

Szybko wybrałem i otworzyłem rozdział "Jak nie umrzeć od infekcji". W sumie jak większość z nas dwa, trzy razy w roku mam katarek, kaszelek lub boli gardełko. Na chwilę zostanę przy tym gardle, to moja ulubiona infekcja. Wystarczy gadać biegając przy -13 i angina murowana. Po krótkim czasie udajesz się do lekarza opowiadasz co zrobiłeś źle a twój lekarz patrzy na ciebie z politowaniem, przepisując antybiotyk. I tak w kółko Macieju. Greg opisuje badania, nad infekcjami górnych dróg oddechowych i osobami uprawiającymi sport. Wg tych badań już 6 minut biegania podnosi naszą odporność o 50%, Infekcje o których wspominałem wdzierają się do naszego organizmu przez błony śluzowe a te pokryte są przeciwciałami IgA, których zadaniem jest niszczyć całe zło chcące nasz dopaść. Czyli zupełnie za darmo i z umiarkowanym wysiłkiem sami jesteśmy w stanie sobie pomóc w walce infekcją.

A co jeżeli sport uprawiam mocniej? Tutaj nie ma zbyt dobrych wiadomości, ogromny wysiłek fizyczny niestety obniża IgA co może doprowadzić do infekcji. Sportowcom zaleca się, brak kontaktu z osobami chorymi, szczepienia, mycie rąk... No własnie. Niewiele. Odsyłam was do tej książki bo wg doktora Grega istnieją na to sposoby. Warto o nich poczytać.

Życzę zdrowia :-)

Wpadnij na trening!

wtorek, 31 stycznia 2017
Wpadnij na trening!

fot. Maja Hutnik
Zapraszam na treningi grupowe, które prowadzę w klubie Zdrofit na Żoliborzu. 

POWERBAR

Środa 18:30 i piątek 17:30

Ćwiczenia ze sztangą poprawiają wytrzymałość i siłę mięśni całego ciała. Obciążenie dobierane indywidualnie, odpowiednio do możliwości ćwiczącego. Zajęcia nie wymagają zdolności koordynacyjnych, nie zawierają elementów choreograficznych. Zajęcia dla wszystkich.

INTERWAŁ

Poniedziałek 20:30 i środa 17:30

Zajęcia o charakterze wytrzymałościowo -siłowym. Jest to intensywna forma zajęć, polegająca na naprzemiennym (interwałowym) łączeniu ćwiczeń aerobowych w formie sekwencji choreograficznych z ćwiczeniami wzmacniającymi. Podczas zajęć wykorzystywane są m.in.: stepy, hantle, gumy, piłki, sztangi.

STRETH

Poniedziałek 21:30

Zajęcia o charakterze Body & Mind trwające 30 minut. Jest to niezwykle ważny element treningu. Ćwiczenia rozciągające, wykonywane w płynny i usystematyzowany sposób, uelastycznią mięśnie oraz rozluźnią organizm. Zajęcia dla wszystkich. 

Pamiętaj aby zapisać się na zajęcia przez www.zdrofit.pl lub telefonicznie 22 637 15 03.

fot. Maja Hutnik

fot. Maja Hutnik

fot. Maja Hutnik



ŻOLIBORZ - Centrum Olimpijskie
ul. Wybrzeże Gdyńskie 4 
01-531 Warszawa
22 637 15 03
zoliborz@zdrofit.com.pl
Godziny otwarcia klubu
pon.- pt.: 6.00-23.00 
sob.- niedz.: 7.00-22.00

Pompuj ciało, śmiało!

poniedziałek, 30 stycznia 2017


Pompujciało – czyli szkolenie Bodypump

Za mną szkolenie Bodypump prowadzone przez polskich master instruktorów nowozelandzkiej szkoły fitness. To moje drugie podejście do tego szkolenia, ale o tym później. LesMills to firma z wieloletnią tradycją, już od 1968 roku pompują w uczestników zajęć na całym świecie dobre nawyki sportowe. Podobno w 2016 roku każdego dnia na całym świecie z LM trenowało 20 milionów osób. Wynik robi wrażenie. Przyjrzyjmy się bliżej, co wywołuje tak dużą popularność tych zajęć, dla kogo są i co dają?





Czym jest Bodypump?

Jeżeli idziesz do klubu fitness i w grafiku widzisz zajęcia LM, to możesz być pewien, że w każdym klubie na całym świecie będą one identyczne. To jedno z głównych postanowień programu: żeby bez względu na miejsce, w którym odbywają się zajęcia, uczestnik otrzymał taką samą ich jakość . Co za tym idzie, muzyka będzie taka sama i choreografia (w tym przypadku układ ruchów i liczba powtórzeń, BP nie ma nic wspólnego z tańcem), forma kontaktu z uczestnikami, czyli system znaków i sygnałów - mam tu na myśli nazewnictwo ćwiczeń i partii ciała oraz jego ustawienie. Spokojnie, to nie tak, że przez ostatnie 25 lat uczestnicy zajęć wykonywali jeden i ten sam układ ruchów, choreografia zmienia się co 3 miesiące. Przez ten okres masz szansę na doskonalenie ruchu i zmianę obciążenia. Być może w tym tkwi właśnie magia tych zajęć, bo w końcu lubimy to, co znamy.
Wielu instruktorów, nie znając dokładnie programu LM i jego założeń, wytyka mu pewne niedociągnięcia. Na przykład dlaczego przysiad nie jest wykonywany poniżej linii kolan, dlaczego wyciskanie francuskie nie kończy się przy czole, tylko zatrzymuje w momencie, gdy przedramię osiąga kąt prosty w stosunku do ramienia itp. Odpowiedź jest prosta: program jest dla wszystkich, ma sprawiać przyjemność i przynosić wymierne rezultaty każdemu, kto przychodzi na zajęcia. Nie wszyscy są na tyle sprawni, by wykonywać ruchy jak profesjonalni sportowcy. Poza uśrednieniem ruchu dającym większe bezpieczeństwo uczestnikom zajęć mamy jeszcze muzykę, konkretną liczbę bitów, w których trzeba się wyrobić, żeby się nie zgubić. Tym samym: czy uda się wyrobić z tempem, robiąc pełen squad? Niekoniecznie, a powtórzeń w trakcie godziny mamy prawie 1000. Tak, prawie tysiąc, ma tutaj zadziałać REP Effect, czyli po prostu efekt dużej liczby powtórzeń, który pozwoli pracować nad większą siłą mięśniową, wytrzymałością, wysmukleniem mięśnia i oczywiście spalaniem kalorii.



Szkolenie dotyczyło już setnego wydania Bodypump.

Jak wspominałem wcześniej, było to moje drugie podejście do BP. Ponad dwa lata temu, chcąc spróbować czegoś nowego, ochoczo zapisałem się na to szkolenie. Nie było tanie, za dwa dni zapłaciłem 1400 zł. Pomyślałem: cena czyni cuda, pójdę, zobaczę, może mnie oświecą. Zresztą jak się czegoś bardzo chce, to pieniądze nie mają znaczenia, a te miały być wydane mądrze. Na 10 dni przed startem otrzymałem maila z dość ogólnymi informacjami na temat materiałów i szkolenia. W porównaniu do umowy, jaką otrzymuje instruktor do podpisania, mail z instrukcją był oszczędny w słowach. I tutaj musimy się na chwilę zatrzymać. Instruktorzy, którzy pracują w klubach związanych z LM, wiedzą, jak działa ten system, pozostali niekoniecznie. Ja niestety należałem do tej drugiej grupy i wywołało to pewne komplikacje. Materiały przejrzałem, zapoznałem się z informacjami z podręcznika i udałem na szkolenie. Miałem wrażenie, że jestem przygotowany. Już na wstępie dowiedziałem się, że mam egzamin z choreografii, konkretnie dwóch wybranych elementów. Łącznie miałem zaprezentować 12-minutowy pokaz. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, egzaminu nie zdałem, choreo trzeba znać w 100% i jeden błąd to dyskwalifikacja. 

Minęły dwa lata, a ciągle gdzieś z tyłu głowy tkwił mi ten niezaliczony egzamin, z czegoś, co sprawia mi przyjemność, co bardzo lubię. Nie do końca mogłem się z tym pogodzić, nawet chyba mnie to męczyło. W grudniu postanowiłem zapisać się ponownie. Tym razem mail do uczestników szkolenia zawierał już szczegółowe warunki zaliczenia z dokładną informacją o tym, że już przed kursem musisz znać choreografię. Znając zasady i choreo wybrałem się na szkolenie BP100 A.D. 2017. Bardzo promocyjna cena przyciągnęła wielu  uczestników - szkolenie niczym nie przypominało intymnego spotkania w 2014, tym razem był to poligon. Szacun dla prowadzących, którym udało się zapanować nad tą rozentuzjazmowaną grupą. Tym razem zdali wszyscy uczestnicy, dzięki temu już od pierwszego dnia po szkoleniu mogą prowadzić zajęcia w licencjonowanych klubach LM.



A Wy jakie macie doświadczenie z zajęciami LM? Chodzicie?




Auto Post Signature