Mam tak jak każdy, z natury mi się nie chce. Ale nikomu o
tym nie mówię bo po co. Hmm chyba właśnie podzieliłem się tą myślą. No ale tak
już jest, najchętniej leżałbym do 9 w łóżku do 10 pił w nim kawę a później coś
bym jeszcze zjadł. Jednak ŻYCIE pisze nieco inny scenariusz i kawa raczej jest
w kuchni a z łóżka trzeba wyskoczyć około godziny 7. Większość znajomych ma
mnie za kogoś kto tryska energią i myślą ,że mi to się chce tak z natury.
Niekoniecznie, ja po prostu wyobrażam sobie zawsze to co będzie dalej, to mnie
w jakiś sposób motywuje.
Stojąc ostatnio w korku zrobiłem sobie małe podsumowanie dotyczące
tego co mnie motywuje do aktywności co powoduje, że idę na trening. Sprawa jest
banalnie prosta. Jestem wzrokowcem i głownie to co widzę pcha mnie do przodu.
OGLĄDAM
Instagram to ogromna baza danych osób uprawiających sport z
całego świata. Wystarczy wpisać interesujące nas słowo np. #running i już mamy
setki tysięcy rozbieganych. Przeglądam te zdjęcia, podziwiam i już chce tak
samo jak oni! Polecam tę metodę, naprawdę potrafi nakręcić czasem lepiej niż
każda przedtreningówka.
CZYTAM
Raz w miesiącu wybieram się do salonu prasowego aby po raz
kolejny przeczytać o tym jak mieć sześciopak w 6 tygodni, czy też jakich błędów
nie popełniać biegając. Powiedzmy sobie szczerze, nikt nie jest w stanie co
miesiąc wymyślać przełomowych treści do magazynów sportowych. Artykuły się
powtarzają, emitowane są pod nowymi tytułami ze świeżymi zdjęciami. Ale to
działa! Człowiekowi trzeba powtarzać w kółko to samo bo… zapomina. Mnie to nie
przeszkadza, ja zapominam i za każdym razem czuje się na nowo natchniony na
sześciopak. Dodatkowo siła magazynów to zdjęcia i tekst, czasem może zmotywować
dwa razy bardziej niż sam instagram.
UBIERAM SIĘ
Czasem jak choinka na święta ale to wina producentów odzieży :-) Zresztą ja nie mam nic
przeciwko kolorowym ciuchom sportowym. To prawda, że nowy outfit sportowy to
zawsze dodatkowa moc do treningów. Tak już jesteśmy skonstruowani. Lubimy nowe
i nic tego nie zmieni.
UCZĘ SIĘ
W pracy instruktora nawet jeżeli ta jest pasją zawsze może
nadejść moment wypalenia zawodowego. Znów ten sam klub, znów te same zajęcia itd.
Rutyna zabije każdego. Co zrobić aby ten sam klub i te same zajęcia zawsze były
wyzwaniem? Ze swojego doświadczenia wiem, że pomagają wyjazdy na konwencje
sportowe i maratony treningowe. Jeżeli nie mamy na to czasu, warto po prostu
pójść jako uczestnik na zajęcia do innego instruktora, to mocno odświeża łeb. No
i na koniec po prostu zapisywać się na różne kursy, które będą podnosiły nasze
kwalifikacje. A jest w czym wybierać.
SPOTYKAM LUDZI!
Odkładam smartfona i jestem tylko z nimi! To już ostatni
motywator ale mający największy potencjał. Nic nie doda tak energii i chęci jak
drugi człowiek ,który przychodzi na zajęcia między innymi dla Ciebie . Chce z
Tobą ćwiczyć, chce się czegoś nauczyć i chce być po prostu lepszym w tym co
robi. Podnosi poprzeczkę z zajęć na zajęcia oczekując nowych wyzwań i Twojego
wsparcia. To najlepszy motywator!
Zatem do zobaczenia :-)
Post Comment
Prześlij komentarz